Ciężko było mi uwierzyć w prawdziwość tego, co się działo. Schodziłam chodnikiem z górki, koło marchewkowo-pomarańczowego marketu budowlanego, w stronę przystanku autobusowego.
Wtedy jeszcze był zrobiony z falowanej blaszki w zielono-niebieskim, pastelowym kolorze. Teraz jest po prostu szklany. Było bardzo pięknie i przerażająco dziwnie. Na tle majtkowo-różowego od wschodzącego słońca nieba odznaczała się w oddali Jasna Góra. Chłód drażnił moje policzki. Wydawało mi się, że świat jest zrobiony z różowej, musującej lemoniady. Z wina i szampana. Czułam się, jakbym była pijana. Nie byłam. Byłam po prostu skrajnie śpiąca i wycieńczona.
Kiedy leżałam w łóżku z tym dziwnym, pluszowo-pulsującym uczuciem, jakie zostaje w ciele po nieprzespanej nocy, a pokój powoli wypełniał się delikatnym, błękitnym światłem, też było pięknie. Odkąd wiedziałam, że to kolejny raz, kiedy już nie zasnę, słuchałam przez słuchawki ulubionych szlagierów i przeżywałam. Moje kończyny plątały się z słuchawkowym kablem. Poranek w moim pokoju miał inny zapach, niż miałby, gdybym wcześniej przespała noc. To był świeży zapach (zapach zimy) i dymny zapach (zapach smogu). Na pewno był niebieski. Mój nos i moje oczy były już tak zmęczone, że zapachy i kolory mieszały się w jedną, gęstą papkę.
Dzięki temu, że myślałam, że umieram, czułam się bardzo żywa. Niemal słyszałam, jak krew szumi w moich żyłach. Patrzyłam w niebo i widziałam błękit otoczony szczytami bloków. Wirowały. Kręciły się wokół mnie i wybrzuszały jak w soczewce. Poruszałam się z oporem, jak obłożona watą. I chociaż myślałam, że zaraz wszystko się zatrzyma, nic nie zwalniało tempa.
Innym razem byłam u niego. Była już noc, staliśmy w kuchni i wszystko było granatowe od ciemności. Pochylaliśmy się nad blatem i patrzyłam, jak dużym, kuchennym nożem, kroił na pół małą, podłużną tabletkę, której jedną część miałam zaraz połknąć, a drugą wrzucić luzem do torebki. Mimo tego, że ją wzięłam, tej nocy też nie mogłam spać. Wierciłam się w łóżku, patrząc jak on śpi. Cieszyłam się, że zaprosił mnie na noc, ale dręczyły mnie wątpliwości. Czy to odpowiedni moment, czy spermę powinno się połykać i jak dużo czasu zostało, zanim mnie rzuci. (Wtedy były jeszcze trzy tygodnie.) Po kilku godzinach złapał mnie przez sen za rękę i po chwili mnie też udało się zasnąć.