Skip to content
Menu
Gazeta musi się ukazać logo
  • Pamiątken
  • Idea
  • Redakcja
  • Kontakt
  • Zdrapka
Gazeta musi się ukazać logo

Archiwa

Kategorie

gębuśka

Widelec nieużyteczny do gębuśki

Opublikowano 15 marca 202015 marca 2020

W dzieciństwie zastanawiałam się, co się dzieje ze światłem w lodówce. Tego, skąd się bierze, dowiedziałam się, kiedy poraził mnie prąd. Mimo to problem jasności i ciemności w chłodnym wnętrzu nadal pozostawał nierozwikłany.

Podpytywałam marchewek, zagadywałam do serków homogenizowanych, szturchałam szynkę w łopatkę, ale milczały jak zaklęte. Dopiero nadchodząca wizja anihilacji w pokarmowej apokalipsie przywracała w nich dźwięk, ale dorosłych pochłoniętych procesem gotowania to nie interesowało.

Wśród owoców przechowywanych na kuchennej ladzie w wiklinowym koszyku krążyły legendy miejskie, że światło gaśnie, kiedy zamyka się drzwi. Ale rekonesanse uskuteczniane przez jabłka i gruszki na niewiele się zdawały, bo owoce te, z racji swych krągłości, nie potrafią podskoczyć tak wysoko, a w dodatku wykazać się takim refleksem, żeby wślizgnąć się do czeluści lodówki akurat kiedy jest niezamknięta. Co prawda otwierała ją zawsze ta sama ręka, ale w odstępach czasowych na tyle nieregularnych, że trudnych do przewidzenia.

Szukałam więc idealnego zwiadowcy, nie wzbudzającego żadnych podejrzeń, ani nie ściągającego na siebie ukradkowych spojrzeń. Wyszczerbiony widelec, służący za tyczkę do pomidorków koktajlowych, wydawał się idealny. Na przedwiośniu był smętnie bezrobotny i tkwił samotnie w doniczce na parapecie. Zgodził się.

***

Widelec nie wrócił. Jedni mówili, że zawarł dozgonną przyjaźń ze słoikami, które przewijały się przez lodówkę, inni zaś, że wszedł do zamrażalnika i słuch po nim zaginął. Byłam za mała, żeby sama sprawdzić, co tak naprawdę się wydarzyło.

Kiedy dorosłam, był inny dom i inna lodówka. Nie zmienił się tylko problem światła, frapujący jak niegdyś. Korzystam więc z wyższego wzrostu i zakradam się po nocach do kuchni. Uchylam drzwi na moment i obserwuję, jak wąska smuga światła liże brązowe płytki na podłodze. A potem wolno je zamykam, próbując uchwycić moment przejścia drzemiących ogórków i masła w ciemność.

Czasami po tych nocnych eskapadach śni mi się widelec. Ale nigdy nie rozumiem, co do mnie mówi.

Anastazja Filipowna Fokina

Anastazja Filipowna Fokina — uważa, że szczęście liczy się w fokach, a w trudnych życiowo momentach nie spada się na cztery łapy, tylko uroczo toczy po foczemu, co zdecydowanie ułatwia przetrwanie. Nie potrafi iść ulicą bez czytania ogłoszeń na słupach, tablicach i wiatach przystankowych, co wywołuje frustrację z powodu zagubionych przecinków i znaków diakrytycznych, ale ostatecznie odczuwa radość ze zdobytej wiedzy.

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Warte uwagi

  • Facebook
  • Instagram
  • Grupa Brzuch
  • Główna
  • Instagram
  • Facebook
  • Polityka prywatności
©2025 Gazeta Musi Się Ukazać – Cyfrowy art-zin | Powered by SuperbThemes
Ta strona używa cookies. Czytaj więcejUstawienia cookiesZgadzam się
Polityka prywatności

Privacy Overview

This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these cookies, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are as essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may have an effect on your browsing experience.
Necessary
Always Enabled
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
SAVE & ACCEPT