Krok — idylla krokodyla. Krokodyl mało chodzi, dlatego krok cieszy. Każdy!
Peszy, bo ma krótkie łapy, więc krok karłowaty, każdy…
Byłem raz z krokodylem w Biedronce.
Przeżycie raczej żadne, meczące były te zakupy, każda półka, każdy regał. Do dupy!
Takie chodzenie,
kroki poczwarne — marne.
Ledwo dreptał na promocje.
Nie, nigdy więcej, żadne opcje, rady, prośby wzniosłe w błaganiu. Wejdź na OLX-a, gadzie.
DRANIU!
Trochę mi żal krokodyla,
bo jak zrobili crocksy,
to trochę jakby bekę toczyli
z niego.
No bo buty, a krokodyl, wiadomo,
jak łazi…
Z dupy!
No więc żal mi go trochę,
ale też w tych crocksach można do wody.
Pływać średnio, w ogóle wątpliwej są urody i żadne,
ale mają amatorów, szczególnie w Chorwacji
ze szwagrem w domku, w lipcu; na szalonych wakacjach dojechanych Passatem 2.0 w osiemnaście godzin przez Rumunię.
Krokodyl ma lekko przepierdolone, bo ma kolce.
To na Offa nie wlezie, bo ma kolce.
To na Tauron nie wlezie,
bo ma kolce i go spiszą.
Bo ma kolce, to nie tańczy wolnych, bo ma kolce.
Kredyt krzywd ma ten gad biedny
wobec swojego jestestwa.
Zaciągnął się lepiej niż w Vivusie, Providencie i Chwilówce razem wziętych. A, wiadomo, jak to w Polsce.
Nie spłacisz, to podzwonią, postraszą, a chuj zrobią.
Sami nie mają! Idylla krokodyla!