chciałem wiercić w całym bloku
od dziecka o tym marzyłem
myślałem o tym całymi dniami w tym moim dzieciństwie
więc za pierwsze uczciwie zarobione pieniądze kupiłem wiertarkę
kobieta przy kasie spojrzała na mnie jak na pełnowartościowego mężczyznę po czym podała kwotę transakcji kupna-sprzedaży a ja płynnym ruchem zapłaciłem za sprzęt kredytową kartą
kolejne dni mijały spokojnie
z wiertarką mieliśmy się dobrze razem jedliśmy śniadania i obiadokolacje
po przyjściu z pracy pytałem co u niej co robiła
raczej nie odpowiadała milczała prowadziła życie nieśmiałe i ciche
czasem tylko marzyła o wierceniu wwiercaniu
patrzyła wtedy namiętnie na ściany i wyobrażała sobie co mogłaby z nimi robić
gdyby tylko ktoś wtyczkę do prądu dłoń na jej trzon i spust
gdyby ktoś kołek wbił
gdyby do półki hak – wystarczyłoby
długo wyczekiwałem odpowiedniego momentu nie chciałem zbyt pochopnie wybierać miejsca na dziurę
wiertarka cierpliwie czekała lecz nasz kontakt zaczął być coraz rzadszy
kurtuazyjnie zamienialiśmy po trzy spojrzenia w trakcie posiłku a potem już nic
tygodniami odwracaliśmy od siebie głowy
nie chciała przegadywać potencjalnych miejsc w których widziałbym fotografie i małe obrazki kupione w przypływie naiwności na jakimś targu staroci
siedziała obrażona z wiertłami pośród innych nieużytych nigdy narzędzi: francuskich kluczy szlifierki zestawu śrubokrętów z wymiennymi główkami
— nigdy tego nie zrobisz – wypowiedziała jakby od niechcenia któregoś razu
— nigdy nie zrobię czego? – zapytałem
— niczego – zamilkła i milczała tak jeszcze kilka kolejnych tygodni
po ośmiu kolejnych tygodniach wziąłem ją do ręki i zgodnie z instrukcją umieściłem najgrubsze wiertło tam gdzie powinno się znaleźć (w takiej szparze u nasady)
wierciłem tak długo aż poczułem cegłę budynku
do końca tygodnia miałem w ścianie dwieście czternaście dziur
każda głęboka na sześć centymetrów
a gdy skończyło się miejsce w tym moim małym wynajmowanym mieszkaniu podłączyłem do siebie wszystkie przedłużacze wyszedłem na klatkę i zapytałem sąsiadkę z naprzeciwka
— czy mogę się do pani dowiercić?
— właściwie to mam tam jeszcze w przedpokoju trochę miejsca tam pan może
więc tam wierciłem
i jeszcze piętro wyżej u sąsiadki obok u tego z psem czarkiem i u tych rudych z kotami spod dwunastki
i gdy poszedłem pod dwunastkę pytam czy mogę
— oczywiście może pan wierci pan najlepsze dziury w całym bloku
nagle brak prądu
chciałbym wiercić ale nie mogę
sprawdziłem korki w mieszkaniu – nic
na klatce – nic
zadzwoniłem do elektrowni – nikt nic nie wie światło działa i komputery też działają tylko ja działać nie mogę
wiertarka sprawna – sprawdzałem bateria naładowana
ale gdy przychodzi do wiercenia – brak prądu
i siedzę tak w tym domu i chodzę do pracy przychodzę sprawdzam czy może dzisiaj się uda jedną dziurkę malutką do połowy przynajmniej ale nic – brak prądu
u tych sąsiadów u których kiedyś działała teraz nie chce wydać nawet dźwięku jednego – brak prądu
zupełnie tak bez powodu tak niespodziewany ten brak
bo gdyby jeszcze ktoś poinformował zawiadomił listownie lub chociaż e-mail napisał że w dzień taki a taki nagle ci się cały sens osunie to może jakoś bym się do tego lepiej przygotował
może zawczasu bym coś powziął więcej dziur bym na przyszłość porobił
a tak to co ja mogę?
siedzieć i gapić się na ściany
na dwieście czternaście otworów po pięknych czasach w których wierciłem