Fragmenty z pierwszych stron gazet krzyczały: „Znalezienie lizaka w kieszeni kurtki u listonosza stanowiło pewną okoliczność sugerującą, że mordercą był strażak”.
[szelest przewracanych stron, regularny chrupot ciasteczek przerywany płytkimi westchnieniami]
„Pies prezydenta zjadł firanę podczas oficjalnej kolacji w ambasadzie — fakt nieudowodniony czy najprawdziwszy?”.
[intensyfikacja chrupotu, westchnienia jakby częstsze i głębsze]
„Istnieją pewne przypuszczenia, że w tym roku ktoś ukradł zimę”.
[dochodzi pokasływanie i podrapywanie z prawej strony uda]
„Nietknięte psie kupy na trawniku były przesłanką, że samobójca wyskoczył oknem z drugiej strony bloku”.
[chrup ostateczny, sfinalizowany gorzkim i ostatecznym przełknięciem]
Wstała zrezygnowana, odrzucając precz gazetę i niedbale poprawiając opadające poły podomki. Przyciężkim krokiem podeszła do lustra, przyjrzała się odbiciu — już nie krytycznie, bo ze starością się nie dyskutuje, i wykonała gest, jakby chciała poprawić papiloty. Ale tylko machnęła ręką.
Wróciła na kanapę. Usiadła ciężko i rozmyślnie. Westchnęła i nagle uśmiechnęła się z ulgą. Już nic nie musiała, nawet w języku jej nie było.