Nad lodówką Szwagra Travisa wisiał duży, biały arkusz papieru. Pokryty był drukowanym, czarnym tekstem:
Mrożenie szczotek do włosów bądź przechowywanie ich w niskiej temperaturze pozwala utrzymać je w czystości oraz zapobiega namnażaniu się bakterii i innych drobnoustrojów, mogących negatywnie wpłynąć na bezpieczeństwo biologiczne użytkownika.
Kult sterylności, któremu podporządkowany był Travis, przenikał wszystkie aspekty jego życia. Higiena osobista oraz poranna toaleta były to czynności, którym oddawał się z największym zaangażowaniem, stawiając je najwyżej w hierarchii priorytetów dziennego harmonogramu.
Travis wszedł do kuchni. Jak zawsze o tej porze, wyciągnął z lodówki zamrożoną szczotkę do włosów. Jednakże dzisiaj coś poszło nie tak. Szczotka mocno przywarła do skutej lodem obudowy zamrażarki. Travis, używając całej siły, wyrwał ją wraz z bryłą lodu i kawałkiem plastikowej obudowy.
Wielkie było jego zdziwienie, kiedy w szczelinie lodówki dostrzegł dodatkowe wnętrze.
Nie umiał sobie tego poukładać w głowie.
– Jak to możliwe, że za lodówką znajduje się pokój, skoro po drugiej stronie ściany jest toaleta? Czyżby wyrwa przestrzenna pomiędzy równoległymi wymiarami?
Travis wsadził głowę do szczeliny, by móc lepiej zbadać tajemniczą przestrzeń. Całe wnętrze było pokryte białymi, podświetlanymi panelami. Jego panika wzrosła, kiedy dostrzegł w samym środku pokoju malutki stolik, a przy nim owadzią rodzinę konsumującą obiad.
Te dziwne istoty wyglądały na humanoidalną wersję konika polnego. Nie miały ubrań. Ich zielona powłoka odbijała refleksy światła z paneli. Były bardzo małe, niewiele większe od kota.
Cała grupka owadów odwróciła się w kierunku szczeliny i wystającego z niej łba Travisa. Największy i najroślejszy z robali krzyknął w stronę intruza.
– Ej, ty! Co ty sobie wyobrażasz?! Rozwaliłeś nam ścianę i pewnie to ty wkładasz do lodówki te brudne szczotki!
– Przepraszam, nie wiedziałem – odpowiedział zalękniony Travis.
– Teraz już za późno! Wynoś się z naszej posesji, bo użyjemy siły! – zagroził owad.
Właśnie w tym momencie Travis zorientował się, że jego głowa zaklinowała się w szczelinie. Najroślejszy robal jeszcze raz krzyknął w stronę Travisa:
– Powiedziałem coś, zaraz się doigrasz!
Travis dalej nie mógł wyciągnąć głowy.
– Zaklinowałem się! – powiedział pełnym rozpaczy głosem.
Rosły robal podbiegł do Travisa i spryskał go czymś na podobieństwo gazu łzawiącego.
Szczypiąca substancja spowodowała, że wszystko przed oczyma Travisa rozmazało się. Stracił przytomność.
Kiedy się ocknął, leżał w swoim łóżku. Był piękny sterylny poranek. Cała sytuacja okazała się jedynie sennym koszmarem.
– Cholera! – powiedział do siebie w myślach. – Pewnie znowu przesadziłem z tabletkami higienizującymi umysł. Powinienem nie jeść tuż przed spaniem.
Chwilę później wstał i pobiegł do kuchni sprawdzić, czy szczotka jest w zamrażarce. Była. Cała, zdrowa i sterylna leżała na swoim miejscu. Nie sprawdził jednak, czy przypadkiem nie zakrywa szczeliny w lodówce.