Proca sitokacza drży kulofantem.
Oszczep morskofoczy tkwi eskistrzem na śniedzie.
Wędka rybostawna faluje robanętą w zielęsistej jeziorbinie.
Sztucer dziczoleśny brzmi dymnym prohukiem i ogarosfornym poruszeniem arystoknięć.
Wdychajcie migotliwy zapach ryzykantów, złoci miłośnicy holofrazy.
Skradajcie się bezszelestlistnie po ścieżkodeptach.
Łączcie obrazy, myśli i pieczone kurczęta w rymoteracje głonaczeń.
Twórzcie dramepiryczne galaresztety, eleganccy oficerowie syntezy.
Eksplorujcie dziutchłanie rozpostarte między x, y i z.
Nie dajcie się zwieść krętrogom, zakamarnicom i oszułakom.
Wpatrujcie się dzieldważnie z upaminacją w linię horyzontu,
aż zobaczycie trójgłową, wielołapną, mnobarwną hydrę,
której na imię
SENS.