Skip to content
Menu
Gazeta musi się ukazać logo
  • Pamiątken
  • Idea
  • Redakcja
  • Kontakt
  • Zdrapka
Gazeta musi się ukazać logo

Archiwa

Kategorie

wiosło

Przerób gitarę na wiosło

Opublikowano 20 lipca 202020 lipca 2020

Radek był na miejscu pierwszy. Wielki, szafowaty, flegmatyczny w mowie i obyciu perkusista, typowa skrywana potęga. Siedział za garami i nawet to siedzenie było jakby bardziej powolne i ciężkie niż siedzenie innych ludzi. Z nieruchomą twarzą oglądał coś w komórce, pisał chyba SMS-a. Ziemista, śniadawa cera, małe, mięsiste usta, ciepłe spojrzenie. No klasyka gatunku perkusyjnego.

Przyszedł Tylek, chudy, niezręczny i z zaciętą, pozapadaną i pryszczatą twarzą. Chude ciało opięte czymś, jakby roboczym uniformem khaki, glany – niby wszystko się zgadza, członek rockowego zespołu – ale niemożliwym było dlań przeistoczyć w groźną napinkę to dławiące przerażenie, które zawsze podduszało go w okolicach jabłka Adama i wytrzeszczało mu lekko oczy. Ucieszył się na widok Radka, nerwowo się przywitał; Radek też się ucieszył, statecznie się przywitał. Tylek zaczął zagadywać o pierdołach, złamał w kilku miejscach swoją tyczkowatą posturę, by przycupnąć na taborecie koło klawiszy.

Prawie zaraz po nim przyszli Czarny z Adą. Ada w plisowanej, białej mini i błękitno-białej koszulce, w sportowych podkolanówkach i zupełnie nie na temat fioletowej pomadce. Czarny normalnie, z długimi włosami i w czarnych ciuchach. Triumfalnie odpalił fajkę, zaledwie co drugiego bucha wydmuchując w kierunku otwartych wrót garażu. 

Z trzech stron betonowa ścianka, jeden mały świetlik, trochę gratów pozsuwanych do kątów i sprzęt. Głównym źródłem światła było otwarte wejście, za którym rozciągał się widok na ubitą ziemię i kilka metrów dalej parę identycznych wrót drugiego rzędu garażów. Pełnia lata, słońce zalewało piach, cisza jak w górach, toteż usłyszeli cichutki, zza drugiej alejki dojazdowej, starczy komentarz:

– Kurwa, zaś będą hałasować, widziałem, jak ten kudłacz z tą panną szedli. A piwko se chciałem wypić.

– Ja pierdolę – sarknął Czarny, otwierając swoje własne piwko za pomocą sygnetu na palcu (jego flagowa sztuczka).

Ada wzięła swoją gitarkę – dziwaczny, cienki i biały instrument, wyglądający jak zabawka. Zaczęła brzdąkać i stroić. Prawie do nikogo się nie odzywała, ale bez fochów, tak po prostu. Przyszła pograć, więc najpierw chciała grać.

– To co, gramy? – pisnął Tylek.

Ale nikt się specjalnie nie ruszył. 

Po chwili Ada zauważyła kompletny brak reakcji, spojrzała po chłopakach.

– Co jest, chłopaki?

Radek spojrzał w dół z jakąś taką wymowną miną, Czarny z cierpieniem na twarzy schwycił swoją gitarę za gryf i przyciągnął do siebie przez powietrze, jakby zamierzał ją zaraz wbić w podłogę, odepchnąć się mocno i odpłynąć do krainy za mgłą. Tylek zestresowany miotał na wszystkich badawcze spojrzenia.

– Gramy?

Radek z pietyzmem zapakował komórkę do kieszeni dżinsów, przeszył swym uczciwym, bezkompromisowym spojrzeniem Tylka, który lekko się zawiercił z tego powodu, i rzekł:

– No chyba nie pogramy. Może powiesz wreszcie?

Tylek uciekał spojrzeniem, usta jeszcze bardziej mu się zwęziły, w końcu wymamrotał:

– No, przyjęli mnie właśnie do Służby Więziennej.

Ada tylko trochę uniosła brwi, Czarny zadeptał papierosa.

– No. – Wznowił wobec tego Radek. – To w takim razie ja idę na grupę kulinarną, jeszcze zdążę.

I wyszedł. Tylek trochę się jeszcze pokręcił z jakimś poczuciem winy w sylwetce, wreszcie zsunął się z taboretu i dziwacznie podrobił do wyjścia. Ada odprowadziła go spojrzeniem bez emocji, przypomniała mu, że należy się pożegnać, mówiąc za nim „cześć”, co jeszcze bardziej go speszyło. A potem dziarsko i zdecydowanie schwyciła swoją gitarę poziomo, strunami do podłogi i otworzyła ją jak pudełko, a ze środka wyjęła rakietę tenisową.

– Czarny? – spojrzała na niego, jakby miał teraz zrobić to samo. Czarny nie ruszył się, nawet na nią nie spojrzał, tylko pociągał sobie piwko ze spojrzeniem utkwionym w błękicie nieba nad garażami z naprzeciwka. Ada, niewzruszona i obojętna, poszła na tenisa.

A Czarny odłożył butelkę, ze sterty gratów wziął brudną, miękką czapkę wędkarską; włożył ją sobie na głowę, po czym oparł gitarę o piach na progu garażu, odepchnął się i naprawdę odpłynął.

pasikonik polok

Dominika „Kobieta-Pasikonik” Polok – w szkole średniej uległa krótkotrwałej modzie na rozwiązywanie krzyżówek podczas lekcji; jak dziś pamięta gwałtownie odwracającą się koleżankę z ławki przed sobą i jej poważną minę, gdy z naciskiem wyartykułowała: „IMIĘ KAFKI”.

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Warte uwagi

  • Facebook
  • Instagram
  • Grupa Brzuch
  • Główna
  • Instagram
  • Facebook
  • Polityka prywatności
©2025 Gazeta Musi Się Ukazać – Cyfrowy art-zin | Powered by SuperbThemes
Ta strona używa cookies. Czytaj więcejUstawienia cookiesZgadzam się
Polityka prywatności

Privacy Overview

This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these cookies, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are as essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may have an effect on your browsing experience.
Necessary
Always Enabled
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
SAVE & ACCEPT