wyjść przez buraczane okno
ze zbyt wysokiego piętra
pozwolić by wszystkie hemofiliczne allele
czynniki bezpłciowe bezkręgowe
pływające w surrealistycznym morzu
przedziwnie schematycznego chaosu
z dopływami hydraulicznie sprawnych tętnic
pozwolić by płynęły wciąż niezmiennie zbite w jedność postaci genetycznej
na skutek skrzyżowania kopulacyjnego dwóch organizmów
bezbłędnie niepowtarzalnie zapłodnionych
i wzajem porzuconych po tym akcie krótkim
jako efekt tegoż wyjść przez cebulowe okno
w jednym kawałku zintegrowanym substratami
bezproduktywnie pełzającymi w oślizgłych rurach żył
procesy mutacyjne zapisane od pierwszej milisekundy
ustalone i postanowione polipeptydową pieczęcią
bez wyjątku nienagannie ulizane liczbą
nie skutkiem błędu lecz przeidealizowania
pękających widełek replikacyjnych
szumią szmerają turkoczą i bulgoczą
szemrzą trybiki wśród płynków rozedrganych
pykają w ferworze roztargnienia
nagłego
gdy spadasz
czy rozprysną się wszystkie?!
czy roztrzaskają się na atomiki półcząstkowe
trzymać się i pysznić nieskończonością przestaną
gdy się zdziwią uderzeniem!
tak, może jest za wysoko!
rozprysną się roztrują rozbiorą wypiorą
tratując cząstki powietrza rozbijając wszechświat!
zaskoczone zaprzeczą swej wyłączności fizycznej
to zniszczy się
lecz przetrwasz..!
nie
pękła może
(wstrzymało się morze)
jedna kość
spotykając dno