Prom tranzytowy, podróżujący pomiędzy Ziemią a niebiańskim miastem, zamieszkiwanym przez humanoidów, powoli opadał na kamienny ołtarz lądowań. Tubylcy, jak zawsze w pokłonach i z wielkim strachem, posłusznie wnosili w wiklinowych koszach dary ku chwale niebiańskiego miasta…
Celem promu tranzytowego były misje cargo związane z wydobyciem złóż złota z planety, wokół której orbitowało niebiańskie miasto. Surowiec ten niezbędny był do produkcji satelitów i części eksploatacyjnych floty tego regionu planetarnego.
Drugim zadaniem było pozyskiwanie od miejscowej ludności darów całopalnych jako zaopatrzenia dla miasta orbitującego.
Och, jak kojąca była woń darów całopalnych, które kazali sobie składać na kamiennych ołtarzach…
Przywódcą statku tranzytowego był humanoid Ychwh, którego imię było akronimem w wolnym tłumaczeniu znaczące: „Ty wybierasz, my pomagamy” (You choose, we help).
Zacofana ludność pasterska, nad którą pieczę w tym rejonie Ziemi sprawował Ychwh, nie odróżniająca magii od zaawansowanej technologii, oddawała za bezcen kosztowności i surowce swego regionu. Traktowała wysłannika z niebiańskiego miasta jak bóstwo, budując mu kolejne ołtarze kamienne i składając coraz to nowe dary.
Jeden z kapłanów tubylczego plemienia pasterzy, stojąc w opozycji do reszty rady starszych, postanowił sprzeciwić się woli Ychwh.
Zebrał więc swoich popleczników i rano, następnego miesiąca oddawania danin, zjawił się tłumnie ze swymi współbuntownikami przy kamiennym ołtarzu. Kapłan zabronił także innym składania darów dla Ychwh.
Rozzłoszczony Ychwh założył skafander, zszedł na kamienny postument ołtarza i przemówił do kapłana:
– Kimże jesteś, aby sprzeciwiać się woli niebiańskiego miasta?!
Kapłan był mądry, ale nie przezorny, gdyż nim przybył do tej ziemi z krainy dwóch rzek, sam jako młody adept służył innym wysłannikom i wiedział, skąd pochodzą. Znał nawet historię, w której jeden z poprzednich wysłanników na skutek buntu ludu zburzył wielki ołtarz ofiarny, który sięgał aż do nieba, a lud, który tam mieszkał, rozproszył po świecie.
Kapłan odpowiedział:
– Zwiesz się „My wybieramy, ty pomagasz”. Ty nam nie pomagasz, tylko powtarzasz sałatkę słowną i te wszystkie nakazy. Mamy dosyć tej kosmicznej sałatki! Ludzie tłumnie zaczęli wypytywać jeden drugiego: „Co to jest kosmiczny?”!
Nagle tłum doszedł do wniosku, że kapłan jest niespełna rozumu. Ychwh wykorzystał sytuację i jeszcze bardziej go ośmieszył. Potem nakłonił tubylców do oddawania darów. A nieprzezorny był, bo było łatwe do przewidzenia, iż tak otwarty bunt ze strony kapłana spotka się z reakcją humanoida, który był głównym wysłannikiem z tego regionu.