Pewien rupieć całkiem niedawno pojawił się w samym środku sałaty kosmicznej. Uderzywszy w jej esencję pupką, bez powodu wysłał do jej wnętrza sygnał ostrzegawczy: „Coś się dziejung”. Na skutek tego sałata wytworzyła na sobie lodową powłokę, która odgoniła swoją świeżością rupiecia.
Świeżość:
– Proszę natychmiast papa!
Rupieć:
– Dobra, weee. Już idę.
Kosmiczne losy sałaty wydobyły z siebie smaczną śniegulicę, która postanowiła sypać na Ziemię „trochę zimy”. Niestety, rupieć zabalował w kosmicznej otchłani, a upiwszy swój gardziel, ponownie uderzył pupką w esencję kosmicznej sałaty i spowodował uszkodzenia zlodowacenia.
Zlodowacenie:
– Ała.
Rupieć:
– Dobra, weee. Już idę.
Po wielu miesiącach sałata kosmiczna odbudowała swoją strukturę, głaszcząc i pielęgnując swoje liście.
Przez wiele miesięcy nie było na Ziemi zimy.
Miejmy nadzieję, że niedługo sałata pokryje Ziemię smaczną śniegulicą.