Fuka w języku tuvalu oznacza flagę. Dlatego – czysto teoretycznie – gdybym była trochę bardziej głodna, niż jestem teraz, nie poszłabym do kuchni (jak to głodni ludzie mają w zwyczaju), a do księgarni.
A tu wybór: atlas, globus albo ilustrowany przewodnik po flagach świata w poszukiwaniu kulinarnych inspiracji.
Bez zbędnego gadania, bez gotowania i martwienia się.
Dlatego bardziej na zachód mamy przede wszystkim dosadnie przyrumienione niemieckie grzanki (prawie do węgielka). Na to krwiste salami (chociaż wbrew naturze), bogato przyozdobione musztardą (w kolorze promieni zachodzącego słońca). Stąd – powiedzmy – przystawkę mamy odhaczoną z chrupkością.
Na początek może jeszcze napój – wiśniowe północne kompociki z niecodziennym (!) dodatkiem – bitą śmietaną na wierzchu! Tak jak i w górę od Danii robi się nieco chłodniej, tak też dopasować winno się kolor właśnie winny – dla tych odważniejszych proponujemy napój wyskokowy winogronowy, przeciągnięty smugą z sosu z jagód, zebranych na dziewiczych terytoriach norweskich (napój nadal z dodatkiem śmietany). Brzmi obiecująco?
Wraz z daniem pierwszym przenosimy się o sześć godzin w prawo, do słonecznej Mongolii, kraju koni i zielonych wzgórz. Dostaniemy tu krem z pomidorów (takich najlepszych), z posiekanymi śliwkami niedbale rozrzuconymi na talerzu. Jednak najważniejszym elementem w tym daniu nie jest bynajmniej łyżka – to starty żółty ser (ale naprawdę żółty! Kolory niesamowicie mają znaczenie), ułożony w finezyjne wzory na powierzchni kremu. To, co będzie najciekawsze, to jego ostateczne połączenie z resztą składników pod wpływem temperatury. Apetyt rośnie w miarę jedzenia?
Drugie danie – popisowe zresztą – zabiera nas do Marianów Północnych, gdzie czeka na nas niesamowita eksplozja smaku. Pierwsze skrzypce – ziemniaki. W mundurkach, w popiele, kunsztownie przygotowane i ułożone w stosik. Na to kleks z białej śmietany! Tak jak smaki są ważne, nie można zapominać o odpowiednim podaniu. Danie powinno się serwować na niebieskim talerzu (najlepiej nie pytać o genezę tego koloru, rdzenni sądzą, że symbolizuje to wodę oceanu). Ziemniak – podany na wianuszku surówki, której podstawą jest biała kapusta. Tak a nie inaczej dodatkami są: świeża zielona cebulka, marynowane cząstki dyni i ziarna granatu. Całość dopełniają, znowu wbrew naturze, ślimaki nagoskrzelne – z uwagi na swój niesamowity kolor idealnie wpasowują się w klimat Marianów.
Kubki smakowe zmęczone podróżą? Biała flaga – nie przed deserem.
Życie nauczyło nas wszystkich, że prostota jest najbardziej idealnym rozwiązaniem, a po takiej potężnej mieszance smaków zdecydowanie potrzeba wyciszenia.
Propozycja katarska – lody czekoladowo-śmietankowe. Ni mniej, ni więcej.