Trochę poddusić, trochę przysmażyć, niech się przyrumieni porządnie, poskwierczy trochę.
Czasem trzeba odciąć, czasem posiekać małe co nieco. Zdarza się i trochę przypalić. Czasem się zetnie, bywa i tak… A czasem zanurzy na dłużej w zimnej wodzie. Bywa, że trzeba coś wyciąć, wyrwać. Czasem trzeba naciąć i posolić. Niekiedy trzeba długo gotować, ale bywa, że wsad jest jednak zbyt twardy i nic nie wychodzi. Innym razem wystarczy trochę przypiekać na żywym ogniu.
A bywa i tak, że… ale szkoda czasu na gadanie, między nami katami, gdy w sali tortur robota wre! A jeszcze tylu klientów cierpliwie czeka na swoją kolej.