Halinka Bezmóżdżyńska robiła zakupy w sklepie. Zakupy jak zakupy – tu kiełbakutaska, tam ban-na-nick, jakaś zwędźlinka. Niby nic, ot, konsumencki marazm-nie-orgazm. Jej układ paszczękowy zareagował wielkim ziewem.
Naraz ujrzała ów napis i… wszystko się zmieniło.
Halinka upuściła wypełniony zakupami koszyk. W jej oczach dostrzec można było szaleństwo.
Biegła. Coraz szybciej i szybciej! Wbiegła na ścianę!
Skręciła w prawo, wbiegając jeszcze wyżej, niebezpiecznie zbliżając się w okolice sufitu.
Wybiła się i poleciała niczym jakowy Sperman.
Złapała upatrzoną wcześniej tablicę i… z wyrazem bezbrzeżnego szczęścia na twarzy runęła w dół.
Uderzyła głową w posadzkę. Mózg obryzgał wszystkich wkoło. Na tabliczce pisało: „Chwyć promocję!!!”.