Skip to content
Menu
Gazeta musi się ukazać logo
  • Pamiątken
  • Idea
  • Redakcja
  • Kontakt
  • Zdrapka
Gazeta musi się ukazać logo

Archiwa

Kategorie

ostatnia deska

Ostatnia deska ratunku Ziemowity Aleksandriwy

Opublikowano 30 października 202130 października 2021

Ziemowita Aleksandriwa stwierdziła rano, że pamięta swój sen. Wiedziała, że to znak. Nie miała przy sobie sennika, ale babcia zawsze mówiła, że normalne sny się szybko zapomina. Jeśli się budzisz, jesz śniadanie i pamiętasz, znaczy, że to znak. A jak znak, to nieszczęście. Bo po co śnią się znaki, jak nie po to, by ostrzec przed nadchodzącą katastrofą?

Wiedziała, czego ostrzeżenie dotyczyło. Kładła się spać już zamieszana. Rozumiałam, że całe to zamieszanie to wynik pomieszania – najgorszego z możliwych – w policyjnych aktach.  Jak doszło do pomieszania, to już osobna sprawa, ważne, że wynikiem całej sytuacji było to, że Ziemowita została umoczona w przemyt, pobicie i potrójne morderstwo.

Ciamkała śniadanie z niesmakiem. Wypiła parzącą herbatę i wydłubała końcówkę niestwardziałego jajka. Nie mogła dziś marnować czasu, czekając, aż żółtko się zetnie. Każda sekunda była na wagę złota.

Po śniadaniu pani Aleksandriwa rozpoczęła powolny, smutny, lecz konieczny proces wyplątywania się z własnego życia. Już prawie się uwolniła, jednak niechętna zmianom lewa noga została w kapciu i gwałtownie skręciła się w kostce, co wywołało upadek i falę łez.

– Niech cię diabli, Kumkwacie, niech cię diabli! – złorzeczyła, pakując podręczny bagaż. Czy powinna zabrać papier toaletowy? A chleb? Co z ulubionym kubkiem? Kto w takiej sytuacji myśli o klepsydrze? Ubrania, to najważniejsze. Czy brać dziurawe majtki? Co za pomysł?! Ale z drugiej strony, gdy mundurowi będą robić przeszukanie, to na pewno zajrzą do tej szuflady. Co pomyśli policjant, gdy zobaczy te majtki? Nie, trzeba je zabrać. To zestaw do szycia też, żeby je zacerować. Trochę suchego prowiantu, może jakąś zupę z puszki. Nóż. Nie, noża nie. Mogą złapać i przeszukać. Jednak nóż się przyda, w razie napadu albo do krojenia kiełbasy. Czy to rzeczywiście byłoby takie dziwne, że samotna kobieta poza domem zadbała o środki ostrożności? Dobra, od biedy widelcem też można się dobrze obronić. Można go wbić w oko. Boże! Czy tak właśnie myślą mordercy?!

Worek na ziemniaki pomieścił prawie wszystko (walizka byłaby zbyt podejrzana i wskazywała na chęć wyjazdu, a z workiem może sobie każdy chodzić). Jeszcze tylko teczka z dokumentami, portfel, płaszcz i ostatnie pożegnanie z ukochanym mieszkaniem. 

Nie miała już czego szukać w rodzinnym mieście, więc postanowiła, że zatrudni się w cyrku i bezpiecznie opuści kraj razem z artystami. Szczęśliwie się złożyło, że Zwierzęcy Cyrk Kostka Wierzchowcowskiego niedawno przyjechał zaszokować ludność wyczynami akrobatycznymi. Los dał nieszczęsnej oskarżonej nową szansę, a kryła się ona w czerwonym namiocie ze złotymi zdobieniami.

Gdy Ziemowita dotarła na miejsce, trwały przygotowania do generalnej próby. Bez lęku przeszła za tasiemkę z napisem: „Wstęp tylko dla cyrkowców” i podeszła do pierwszego napotkanego człowieka. Był trochę wyłysiały i podskubywał sianko, ale w gruncie rzeczy wyglądał na zadbanego i szczęśliwego nawet. Można by tak przypuszczać.

– Przepraszam, czy nie potrzebują państwo kogoś do pracy? Bo chciałabym, by mnie przyjęto na byle jakie stanowisko.

Jej historia raczej nie zrobiła na nim wrażenia, bo wzruszył ramionami i dalej żuł sianko.

– Musi panienka porozmawiać z żoną konia Aleksieja. Albo z samym Aleksiejem – poradził. – Z tym że on nie zajmuje się byle jakimi stanowiskami, ale może zrobi wyjątek, jeżeli go dobrze zakręcić.

– Rozmawiać z koniem? – Ziemowita przez chwilę pomyślała, że mężczyzna próbuje ją zbyć. – Ja mówię poważnie, proszę mnie nie zbywać. Nie jestem z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami ani z żadnej innej kontroli. Naprawdę mi zależy, by dołączyć do trupy.

“Przez trupy” – pomyślała, ale nie powiedziała tego głośno.

– Szeeefieee! – krzyknął łysy cyrkowiec. – Przyszła jakaś nawiedzona inspektorka z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami i coś gada o trupie. Ja się boję!

– Proszę pani, co pani tu w ogóle robi? Czytać pani nie umie?! – Biały koń z czarnymi łatami podszedł stanowczym krokiem i powąchał teczkę, którą Aleksandriwa ściskała w ręku. – O, proszę. Nowa w drużynie?

– Tak! Chciałabym się tu zatrudnić i jechać z wami w trasę po świecie. Mam doświadczenie ze zwierzętami, wychowywałam się na farmie.

Nastała niezręczna cisza.

– Co pani, zgłupiała? To nie jest cyrk ze zwierzętami. To cyrk zwierzęcy – podkreślił koń dumnie. – Ale spokojnie, traktujemy naszych braci większych z godnością. Tak, jakby byli nam równi – wyjaśnił uprzejmym tonem. – Jestem zdania, że człowiek to taki sam pracownik cyrku jak zwierzę, a rozumienie abstrakcyjnych symboli i świadomość przemijalności nie czyni was ani trochę gorszymi od nas. Ani trochę! Od lat siedemdziesiątych nikt nikogo nie zjadł! Spełniamy wszystkie standardy, jesteśmy wegańscy i przestrzegamy praw zwierząt.

– I praw człowieka – dodał łysy cyrkowiec i kichnął.

– No, w każdym razie tych najważniejszych. Bo niektóre to kompletne głupoty. Niech pani zobaczy tam – wskazał łbem na coś, co wyglądało jak przenośne cele więzienne. –Trzymamy naszych ludzi w specjalnych, podgrzewanych legowiskach dla inteligentnych małp. Bo to jak zwierzę traktuje człowieka, to świadczy o nim. W środku każdej jest stary czajnik, talerzyk, kalosze, grzechotka i inne takie. Chcemy jak najwierniej odwzorować środowisko naturalne. To procentuje na występach. Pierwsze owacje dostanie, to zobaczy sama. To co? Dalej chce?

Aleksandriwa, blednąc z niechęci, pokiwała głową na boki i wlazła do pustej klatki, starając się myśleć o tych owacjach, a nie o tym, że będzie musiała większość czasu spędzać w kucki, bo nie da nawet rady rozprostować nóg. Ale owacje dostać…

– Zostaję! 

– Doskonale! Andrzeju, osiodłaj panią i naucz chodzić stępem. Po występie będziecie oprowadzać dzieci dookoła namiotu.

kasamiyo

Kasamiyo Akasawa – ach, co za pech, teraz każdy ma wstać i powiedzieć coś o sobie, szybko, schowaj mnie, ajajaj ajajaj. Średniozaawansowany entuzjasta rozmów przy pierogach.

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Warte uwagi

  • Facebook
  • Instagram
  • Grupa Brzuch
  • Główna
  • Instagram
  • Facebook
  • Polityka prywatności
©2025 Gazeta Musi Się Ukazać – Cyfrowy art-zin | Powered by SuperbThemes
Ta strona używa cookies. Czytaj więcejUstawienia cookiesZgadzam się
Polityka prywatności

Privacy Overview

This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these cookies, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are as essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may have an effect on your browsing experience.
Necessary
Always Enabled
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
SAVE & ACCEPT