Mój Zastępczy Ojciec 3 wysunął spod rękawa swój szczupły, malowniczy nadgarstek. Zawsze podziwiałam jego dłonie, choć nigdy nie pozwalał mi ich dotykać. Teraz na jednej z nich tkwiła kajzerka przewleczona rozciągliwym paskiem, która imitowała zegarek. Mój Zastępczy Ojciec 3 powiedział z wielkim namaszczeniem:
– Dzisiaj o godzinie trz… – przerwał. Bułka ocierała się o jego włosy, skóra zaczęła swędzieć, a ja poczułam, że było naprawdę późno.
– Spóźnimy się – powiedziałam cicho i zaraz tego pożałowałam.
Mój Zastępczy Ojciec 3 zaczął wgryzać się w kajzerkę i kruszyć na mnie odłamkami bułki. Próbowałam dostrzec jego minę, ale bułka zalepiła moje powieki. Wiedziałam, że jest zestresowany i nie spocznie, dopóki nie zje całej.
Sprawa była skomplikowana, bo od jego dzisiejszego spektaklu zależało uznanie jego egzystencji. Już trzeci rok Duffer Town uczestniczyło w akcji “Good for nothing” w kontekście ojców. Mój Prawdziwy Ojciec nie sprawdził się w swojej roli, Mój Zastępczy Ojciec 1 i Mój Zastępczy Ojciec 2 też nie, dlatego już nie istnieją. Aktualny Ojciec Zastępczy 3 musiał dowieść, że jest odpowiedzialny i poważny. Zupełnie to do niego nie pasowało, co najbardziej w nim lubiłam. Warunkiem, by pozostał moim ojcem było to, że jako córka musiałam uczestniczyć w pokazie.
Z zalepionymi powiekami wyszłam na ulicę, bułkę z oczu ściągnęłam dopiero na chodniku. Na słupie zobaczyłam wielki plakat, na którym widniał Mój Zastępczy Ojciec 3 z napisem PUMPERNIKIEL ROZDWOJONY. Wiedziałam, że na pokazie będzie operował pieczywem, ale zupełnie nie wiedziałam, co planuje.
– Dzisiaj o godzinie trz… – mruknęłam, lecz przerwałam, bo po żywopłocie przejechał właśnie wielki kład Robertsona O’Vetza. Na przodzie miał lusterko, w którym odbiła się moja niewyraźna twarz. Z rury wydechowej pojazdu leciał ogień, który wypalił dziurę w krzakach.
Robertson zszedł zadowolony z maszyny i podszedł do mnie blisko, dosłownie na kilka centymetrów. Był ubrany w skórę koloru skóry, a na jego głowie widniał wielki, czarny pompon. Jego szyja pachniała chwastami, maścią piracką i narkotykami (xopenem maczetto i suwiezuksem ciampetto). Na swoim stroju, w miejscu łokci, miał naszyte imitacje siniaków. Jego broda otarła się o mój policzek, była szorstka i nieprzyjemna. Robertson spojrzał mi głęboko w oczy, zaśmiał się i zaczął bezwstydnie lizać moje czoło, potem całą twarz, aż do brody. Pomyślałam sobie, że od zawsze fascynowała mnie jego tajemnica – nie wiedziałam, skąd pochodzi, kiedy się zjawi i w jakiej jesteśmy relacji. Równie mocno ta tajemnica mnie krzywdziła. Robertson włożył moją brodę w swoje wielkie usta i zaczął ssać. Poczułam na jego języku coś jakby bułkę, tak jakby nagle pojawiła się tam kajzerka, która masuje moją skórę. Oderwałam się od Robertsona i spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Nie odezwał się. Zbliżył się i zaczął ssać mocno mój nos. Znowu poczułam kajzerkę, która zaczęła zatykać mi dziurki w nosie. Postanowiłam wyczuć zapach, czy to na pewno pieczywo, a nie iluzoryczne umiejętności lizania Robertsona. Był w tym naprawdę dobry. Potrafił operować językiem w taki sposób, jakby opowiadał film. Miał dostęp do każdego kawałeczka mojego ciała, dlatego znałam najróżniejsze sposoby jego ssania i gatunki tej intensywnej lizaniomatografii.
Tym razem nie potrafiłam się skupić. Moje ciało czuło coraz większe podniecenie, a O’Vetz zalizywał mnie soczyście, bułką dotykając obojczyków. Byłam prawie pewna, że miał w ustach najprawdziwszą bułkę. Postanowiłam to sprawdzić, dlatego szybko wetknęłam mu swój język w usta i wgryzłam się w mokrą kajzerkę. Nigdy jeszcze tego nie robiłam i nie miałam doświadczenia. W tym momencie O’Vetz odsunął się ode mnie, szybko wsiadł na kłada i odjechał. W ostatniej chwili zobaczyłam swoją twarz w jego lusterku na przodzie pojazdu. Byłam wyraźna. W ustach miałam okruchy z bułki, a gdy zaczęłam się rozglądać, zorientowałam się, że jest bardzo późno. Adrenalina uderzyła mi do głowy! Spóźnię się na pokaz Mojego Zastępczego Ojca 3!
Poczęłam biec jak szalona, przeskakiwać miejsca znane i kochane – place zabaw, bramy i wszelkie alejki, które znałam na wylot, przelot. Na zębach pojawił mi się biały nalot.
Dotarłam, jest. Miejski Dom Kultury Duff Town! W środku było dziwnie pusto, huczało wiatrem. Nie zastałam tam nikogo. Na wycieraczce drzwi leżała kromka chleba i dokument o treści: “W związku z niestawieniem się na pokaz PUMPERNIKIEL ROZDWOJONY córki Ojca Zastępczego 3, postanawiamy o jego dzisiejszym rozpoczęciu nieistnienia. Podpisano: Good for nothing”.
Zjadłam ten chleb.