— Roz kot w kościele boł, dzieci jak widzom kota, to zaroz paczom na kota – mówi babcia po pierwszej kąpieli psa, którego wczoraj przygarnęła pod dach swojego domu.
— A kota sie wcale nie kompie! Słyszysz? Kota sie nie kompie! – dodaje po chwili, a potem nastaje wieczór i poranek. Dzień drugi.
Z okazji Święta Kluski śledzimy doniesienia na temat klusek roku. Podobno w północnej części województwa ktoś wyhodował na boisku szkolnym kluskę o wadze ponad 20 kg. Dyrekcja szkoły jest i oburzona, i dumna. Uczniowie i roześmiani, i głośni. Część z nich występuje na uroczystej akademii. Poczet sztandarowy, hymn szkoły, dziewczynka z klasy piątej recytuje wierszyk:
Klusko, Klusko, Klusko miła,
jakżeś ty to uczyniła?
Jesteś duża, piękna, gładka,
rośnij przez kolejne latka.
Po śpiewie rolady i tanecznym występie modrej kapusty na środek wychodzi chłopiec w stroju kucharza:
Mam problemy kulinarne,
chyba tego nie ogarnę.
Biegam, krzyczę, o mój Boże,
MasterChef tu nie pomoże.
Koleżanko i kolego,
Nie mam garnka tak wielkiego,
by pomieścić kluskę, która
jest tak piękna jak natura.
Rośnie sobie koło bramki,
zrób jej zdjęcie, włóż do ramki.
To wspaniałe jest zjawisko,
miło było stanąć blisko
i zobaczyć kluskę dużą,
jutro przyjdę do niej z różą.
Choć do garnka się nie mieści,
nie zaciskam dalej pięści.
Godzę się dziś z takim losem,
ona przecież jest kolosem!
Brawo, bravissimo! Nauczyciele zachwyceni, poloniści poruszeni wspólnym debiutem literackim, który odbył się właśnie przed chwilą na oczach całej szkoły. Poematy o klusce to rzecz, o jakiej marzyli, odkąd zjedli pierwszą w swoim życiu pyzę. W krótkim wywiadzie przed kamerą tłumaczą, że nie spodziewali się tak wielkich emocji i pozytywnych wrażeń ze strony szkolnej społeczności. Zapowiadają także kontynuowanie swej twórczości, a nawet wkroczenie na katowicką scenę slamową.
— Dzisiejszy występ utwierdził nas w przekonaniu, że podążamy właściwą ścieżką kariery zawodowej. Emancypacja klusek stanowi fundament naszego manifestu artystycznego. Zachęcamy także wszystkich mieszkańców powiatu do udziału w przyszłotygodniowych warsztatach. Będziemy prezentować na nich niezwykle barwną historię klusek oraz uczyć ich prawidłowej pielęgnacji. Jeżeli zaś chodzi o umiejętność nadawania im odpowiedniego kształtu, to możemy już teraz zdradzić, że należy to robić tak – ruchem delikatnym, acz zdecydowanym.
W ramach obchodów dzisiejszego święta na stolikach stolicy województwa odbywa się dziś także Festiwal Kluski. Najlepsze restauracje i bary przygotowały specjalne oferty dla gości. Podobnie było i w Koniu Zwanym Drzwiami. Przez wzgląd na nazwę lokalu preferowanym rodzajem serwowanych tu na co dzień klusek są kopytka. Od lat zajadają się nimi wszyscy mieszkańcy Śląska. Są przepyszne i taką opinię potwierdza też niezależny Instytut Kluskowy.
Dziś jednak lista menu została rozszerzona. Pojawiły się kluski fajerwerkowe, które podawano na talerzach wraz z frajerskimi roladami i modrymi kapustami. Któż chciałby spróbować tej nowości? Pedziołbyś: kożdy! Pedziołbyś: kożdy! Pediołbyś: kożdy! No i miołbyś racja, ale… PYRSK W PYSK! — Roz kot w kościele boł, dzieci jak widzom kota, to zaroz paczom na kota – mówi babcia po pierwszej kąpieli psa, którego wczoraj przygarnęła pod dach swojego domu.
— A kota sie wcale nie kompie! Słyszysz? Kota sie nie kompie! – dodaje po chwili, a potem nastaje wieczór i poranek. Dzień drugi.