(puszystych, trawiastych?!) – podejście trzecie, poprawione, nie no, znowu coś nie tak
mężczyzna zakochany wylicza w języku miłości korzyści z posiadania pleców pluszowych. są one niezliczone. kobieta g. – obiekt westchnień – roześmiewa się.
ona wie.
jej plecy wiedzą.
mężczyzna pożąda jej pleców.
ha, ha, ha, ha!
szybkie kroki zza kurtyny!
podano do stołu!
co?
un!
można na plecach siadać, miękko i komfortowo, bez oparć, każde twarde krzesło = łóżko.
g. powoli siada, począwszy od odcinka szyjnego kręgosłupa. krzesło jest odpowiednio długie, o tym również pomyślano.
jaka ona delikatna, zakamarki jej pleców zaokrąglają się. wyplecają się kratery księżycowe.
do stołu?
ach tak, tak, pamiętam!
deux!
plecy same w sobie stanowią łóżko, można na nich wygodnie się położyć, nawet na marmurowej posadzce w pałacu le puits d’amour.
poduszki niepotrzebne! wyrzucić wszystkie poduszki przez okno!
przy stole na ogromnych poduszkach siedzą goście.
już przyszli? ajajajaj!
trois!
plecy ochraniające przed zimnym wiatrem z południa, mrozem antarktycznym. plecy są miękkim pulowerem, płaszczykiem, bolerkiem.
ach, gdyby tak ogrzać się przy tych plecach, chociażby jeden policzek.
gdyby tylko g.
gdyby?
wcięcie wpustowe: prosimy wchodzić do środka i częstować się kawiorem.
dix-neuf!
nie ma drugich takich pleców, które mogą jednocześnie udawać niedźwiedzia, ptaka kiwi, murawę stadionu, młodzieńczy wąsik. plecy kameleońskie. jakie one są naprawdę? kim g. jest naprawdę?
jama odźwiernika: daj się poznać!
nigdy!
trente-quatre!
najtwardsze nawet krzesło artyleryjskie jest jak szezlong, dywan perski, koci ogon.
kicicici!
proszę nie zaczepiać kici, ona gryzie.
soixante-douze!
na plecach można nosić śpiące dziecko, wtulone we włosy. plecy wzbudzają sympatię & zaufanie. z takimi plecami sukcesy na rozmowach kwalifikacyjnych są gwarantowane. ma się każdego od razu w kieszeni.
człowieka też ugryzie? kot?
quatre-vingt-neuf!
fryzury tylne, irokezy, plecy jak brontozaury. kolory różne, nie tylko szarości.
ach, mieć na plecach coś więcej niż tylko rozciągnięty płat skórny, rozkosze wynikające z dodatkowego upierzenia.
g. przewraca się na drugi bok, widownia po stronie wschodniej teraz ma okazję podziwiać. szumią ich usta, z ucha do uch przechodzi melodia zachwytu.
proszę nie dotykać eksponatów!
gryzą?
wąż w kieszeni kąsa bez słowa sprzeciwu.
i ostatnie moje słowo – cent!
stół ugina się pod ciężarem dań. nogi stołu nie wytrzymują naporu słonych pavlovych i słodkich homarów. plecy stołu są twarde, szurają po nich widelce. plecy drewniane, plecy niemożliwe do przytulenia.
plecy, prawdę mówiąc, ogólnie niemożliwe. plecy mężczyzny zakochanego to jest jedno wielkie nieporozumienie.
kurtyna!