Śpiąca mała grupka kobiet i mężczyzn nagle zbudziła się, słysząc głośny pisk.
— Przepraszam, że w ten sposób. Głośnik mi piknął.
Ludzie zaczęli się rozglądać po stosunkowo małym pomieszczeniu, w którym się znaleźli.
— Już tłumaczę, już. To ja was tu ściągnąłem, to znaczy ten głos to znaczy ja.
— Co to za brednie? – wtrącił się wysoki blondyn.
— Też chciałabym wiedzieć. Miałam mieć dzisiaj kosmetyczkę – odparła brunetka o długich nogach i puszystych włosach, rzucająca się w oczy ze względu na urodę.
Rozmowę przerwał kolejny pisk, tym razem dobiegający zewsząd. Piątka osób znajdujących się w pokoju przycisnęła dłonie do uszu, robiąc wszystko, by ograniczyć dostęp dźwięku, ale z chwili na chwilę odgłos robił się coraz głośniejszy, aż w końcu ucichł, pozostawiając w głowie nieprzyjemny niepokój, że za moment może się powtórzyć.
— Tak już lepiej. Teraz się uciszcie i słuchajcie, bo taki słuch to tutaj skarb.
Blondyn chciał coś odpowiedzieć, ale w ostatnim momencie się powstrzymał.
— Uwięziłem was tu z jednego powodu. Zaraz, gdy skończę przemowę, otaczające was ściany runą i otworzy się przed wami prawdziwy świat Echolandii. Uprzedzam ewentualne pytania – to nie sen, ani jawa; to nie dzień, ani noc. Można powiedzieć, że czas się zatrzymał, więc tak, po powrocie do domu wasza kosmetyczka nadal będzie na was czekać.
Brunetka zdawała się być ukontentowana słowami płynącymi z głośników. Jak dotąd nieodzywająca się ruda dziewczyna, wyglądająca jakby wyciągnięta z liceum, rozejrzała się. Poza pewnym siebie blondynem z szeroką klatką piersiową i mięśniami, którymi mógłby przyćmić niejednego herosa, w pokoju znajdowała się rzeczona brunetka, nerwowo rozglądający się łysy mężczyzna i mrużąca oczy kobieta w okularach, z czarnymi włosami zafarbowanymi na blond z widocznymi już odrostami.
— Żeby nie przedłużać. Jak skończę moje orędzie, będziecie mogli robić już wszystko, aby się stąd wydostać. Sposób pozostawiam wam – skończył, po czym nagle zaczął mówić ponownie. — Dodatkowo, bo pewnie was to będzie zastanawiać, a jak tego nie powiem, to się będziecie zastanawiać, a jak będziecie się zastanawiać…
— Do rzeczy – powiedział blondyn.
Reszta grupy spojrzała na bożyszcze z wyrzutem, od razu łapiąc się za uszy, ale tym razem pisk nie zaatakował ich bębenków.
— Faktycznie trochę przesadziłem – powiedział głos. – Czasami za dużo gadam. Chyba już to zauważyliście. Więc do rzeczy. Każdy może stąd wyjść, gdy tylko znajdzie sposób. Pamiętajcie, że trafiliście do Echolandii, magicznej krainy, gdzie dzieją się cuda niewidy. Mała podpowiedź co do rozwiązania: przyjemnie, miło, kojąco. Żeby nie było tak łatwo, macie na to godzinę, a co później, to już się możecie domyślić. Czas start.
Rozległ się odgłos głośnych braw i wiwatów zakończony małą dawką konfetti, spadającą na ich głowy, po czym ściany runęły w jednej chwili, zgodnie z przyrzeczeniem.
Kameralny pokoik o szarych ścianach nie miał nic wspólnego z tym, co zobaczyli. Byli w ogromnym pomieszczeniu, wypełnionym kolorami. Co rusz znajdowały się kartonowe ozdoby, również barwne jak całość, przedstawiające baśniowe postacie.
— Co to ma być – rzucił blondyn, a następnie podszedł do małego kartonowego grzybka i kopnął go tak, że ten przewrócił się na podłogę, będącą zlepkiem dywanów w różnych odcieniach.
— Tak jak mówił, mamy chyba godzinę, nie? – powiedziała brunetka.
— Chyba tak, ale co wtedy? – dodała kobieta o zafarbowanych włosach.
— A co może być? Chyba to dla ciebie za trudne? To jakiś psychol i pewnie nas powybija, jak w tym serialu – odpowiedział blondyn.
Kobieta, na którą ryknął mężczyzna, skuliła się w sobie, tracąc zupełnie ochotę na jakąkolwiek pomoc.
— Ej, ale tam przecież chodziło o jakieś rozwiązanie, nie? – zauważyła brunetka.
— Ta, więc trzeba szukać. Może o tego chodzi – powiedział blondyn i podszedł do jak dotąd nieodzywającego się mężczyzny. — Ty, świrze? Co ci jest?
Łysy nie odpowiedział, na co zareagował blondyn, uderzając wciąż zdezorientowanego mężczyznę prosto w twarz.
— Uspokój się! – rzuciła ruda dziewczyna i popchnęła agresora.
— Bo co? Kim ty w ogóle jesteś? Pewnie coś wiesz?
— Nic nie wiem! Wiem tyle, co ty! – odparowała, nie tracąc odwagi.
— To pewnie ten świr coś wie. Zawsze tak jest. Musi znać rozwiązanie!
— Zostaw go! – dodała kobieta o zafarbowanych włosach.
Blondyn. zdziwiony nagłym atakiem, pomyślał, że sam lepiej poradzi sobie ze znalezieniem rozwiązania i odszedł, przeklinając wszystkich od najgorszych. Podszedł do ściany pomieszczenia i próbował ją rozwalić za wszelką cenę. Po chwili poszła za nim brunetka, wpatrując się w blondyna jak w obraz.
— Zostało jeszcze pięć minut. Pamiętajcie o moich radach – rozległ się głos, dobiegający zewsząd.
— Ty oszuście! To za szybko! – zawołał blondyn i uderzył w ścianę, co nic nie dało.
— Ma nam być miło. Dobrze zrozumiałam? – zapytała blondynka.
— Chyba tak. Czyli wystarczy, że pomyślimy o czymś miłym? – powiedziała ruda.
— Nie wiem. Spróbujmy. Masz jakiś pomysł?
Kiedy obie próbowały jakoś się uspokoić i odpłynąć myślami do czegoś przyjemnego, blondyn wraz z brunetką, która zaczęła mu pomagać, znaleźli się po drugiej stronie pomieszczenia, wciąż nie dając sobie rady z rozwalaniem ścian.
— Trzydzieści sekund – powiedział głos. – Mam nadzieję, że uważaliście.
Nagle wszystkie odgłosy ucichły, a każdy z zebranych usłyszał swoje myśli.
Blondyn, wciąż wściekły, myślał tylko o tym, jak rozszarpie dowcipnisia, który go zamknął. Brunetka denerwowała się, rozmyślając o kosmetyczce. Farbowana blondynka miała wyrzuty sumienia, że nie potrafi pomóc innym, a ruda czuła, że jest już tak blisko, ale również daleko od upragnionego spokoju. Łysy usłyszał ciszę, ponieważ nie był w stanie myśleć, a gdy przestał słyszeć blondyna, zyskał spokój.
W okamgnieniu mężczyzna zniknął, co zauważyli pozostali.
— Co to ma być? – zapytał blondyn.
— Teraz? – rozległ się znajomy głos. – Teraz runda druga.