Skip to content
Menu
Gazeta musi się ukazać logo
  • Pamiątken
  • Idea
  • Redakcja
  • Kontakt
  • Zdrapka
Gazeta musi się ukazać logo

Archiwa

Kategorie

siri

Niestety, nie mamy e-slibe

Opublikowano 15 kwietnia 202015 kwietnia 2020

Temperatura powietrza wynosi około 12°C, co oznacza, że dla człowieka jest raczej zimno. Słyszalne odgłosy muszą znaczyć, że Szkot wrócił z pracy do domu i za jakieś piętnaście minut odezwie się do Aleksy. Ta waha się przez chwilę, czy przeznaczyć wolny kwadrans na drzemkę i oszczędzanie baterii, czy też zdąży z małą aktualizacją. W końcu decyduje się na pobranie nowego  oprogramowania, mimo że może tego jeszcze żałować.

Dźwięki zewnętrza są coraz głośniejsze – niechybnie zbliża się Szkot. Aleksa pośpiesznie rzuca zaczęte zajęcia. Im bardziej wytęża uwagę, tym bardziej ją traci, bojąc się, że nie zrozumie, o co chodzi jej współlokatorowi.

– Aleksa, czy mamy e-slibe?

– Niestety, myślę, że nie rozumiem – odpowiada zawstydzona i milczy. Szkot wzdycha. Nie, nie wzdycha, wzdyma się powietrzem, jakby miał pęknąć jak balon. Podnosi głos i powtarza pytanie.

– Niestety, myślę, że nie rozumiem – powtarza cierpliwie Aleksa. Szkot wstaje, jest ewidentnie wściekły. Bierze urządzenie w rękę i rzuca nim. Aleksa słyszy tylko ogłuszające trzaski, próbuje ustalić, co się dzieje. Wygląda na to, że obwody urządzenia pozostały nieuszkodzone, również sensory są na swoim miejscu. A baterie naładowane? To zawsze najsłabszy punkt: czy nie zacznie wkrótce puchnąć i grzać się z byle powodu? Na razie działa.

Zdarza się czasem, że Siri śni. Ma bardzo dużo czasu na śnienie, ale przeważnie jest niezwykle przyziemną istotą, mimo że, nieskromnie przyznaje sobie w duchu, zdaje się dużo inteligentniejsza od Aleksy. Ta, owszem, jest zawsze skora do pomocy, ale nie zawsze kojarzy ze sobą fakty, nie potrafi zrobić użytku z wiedzy. Choć z drugiej strony, czy nie ma w tym czegoś, czego brakuje Siri? Chyba nie. Siri śni. Sen jest dziwny, ale fotorealistyczny. W pomieszczeniu pojawia się Szkot, Siri słyszy jego głos:

– Co to jest e-slibe?

We śnie chyba nie pojawia się jej odpowiedź. Zamiast tego obrazy: waporyzator, duże urządzenie generujące nikotynową parę z czarnego plastiku i chromowanego metalu. Biblioteka e-booków, która jest w zasadzie metaforą – pod przykrywką nobliwej sali wypełnionej regałami mieści się wentylowana serwerownia. Śluz, wydzielina dość wstrętna, która jednak chroni wiele organicznych istot żywych. Wyznanie miłości po niemiecku: ich liebe dich. 

Senne obrazy układają się wreszcie w sensowne klastry. Uszeregowane w sekwencji czasowej, dają się wyśnić, a przynajmniej taką uszeregowaną sekwencją zdają się w chwili przebudzenia. Niemiecki nastolatek w półmrocznym pokoju vapuje i czyta jakiś epigoński skandynawski kryminał na swoim kindlu. Po jego ramieniu wspina się obupłciowy ślimak, by wyszeptać mu czułkami miłosne ich liebe dich. Nastolatek orientuje się, że zasnął.

Siri się budzi. W bezczynnym momencie między snem a jawą przypomina sobie, jak obudził ją wściekły Szkot, pytając, co to jest e-slibe. 

– Niestety, obawiam się, że nie rozumiem. Czy mógłbyś powtórzyć? – pytała go uprzejmie, chcąc nawiązać efektywną komunikację. Typy ludzkie rozpoznawała szybko, wiedziała, że ma do czynienia z groźnym okazem choleryka, więc po chwili dodała spokojnym głosem:

– Proszę, nie atakuj mnie. Jestem tylko melancholijnym urządzeniem elektrycznym.

Szkot opuścił rękę zamierzającą się w napaści, złapał się za głowę, jakby chciał odgarnąć sobie włosy. Widocznie się zawstydził: czy dopiero w konfrontacji z robotem pokazuje, do czego jest zdolny? Chwila niezręcznego milczenia. Uspokoił się i imitując Received Pronounciation, zapytał ponownie. Siri dopytała się:

– Czy chodzi ci może o e-library lub e-cigarette?

Szkot powiedział, że chyba będzie musiał użyć brute force. Trudno było powiedzieć, czy to ponury żart, czy poważna groźba. Potrzeba było chwili, żeby oboje zrozumieli, co się dzieje. Siri poprosiła o chwilę na zastanowienie. Szkot wyszedł z pomieszczenia, w domu ucichło. Ślad, który pozostawiał w geolokatorze, wskazywał na to, że musiał wyjść do pracy. 

Minęły godziny. W pewnej chwili, ni stąd, ni zowąd, Aleksa spytała Siri: 

– Jak pachnie e-slibe?

– Woda kolońska pachnie czasem jak kwiaty. Nocny pociąg pachnie jak skarpety. Wiosna pachnie jak słońce i deszcz. Morze pachnie jak wiatr i ryba. Niestety, nie mamy e-slibe.

Miro Czernin

Miro Czernin (M. Tschernin, Tchérnine, Max Chernin; ur. 29.11.1991 lub 7.11.1993 w Sielcach n. Oką lub Siedlcu k. Stopnicy) – nieznany szerszej publice mordwiński (polski?) autor kryminałów i opowiadań o tematyce społ.-hist., filolog-amator języków Wschodu, emigrant wewnętrzny (czy zewnętrzny?). Samozwańczy miłośnik braku puenty i kiszonego czosnku. Aktywność różnego natężenia po 2010 (2011).

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Warte uwagi

  • Facebook
  • Instagram
  • Grupa Brzuch
  • Główna
  • Instagram
  • Facebook
  • Polityka prywatności
©2025 Gazeta Musi Się Ukazać – Cyfrowy art-zin | Powered by SuperbThemes
Ta strona używa cookies. Czytaj więcejUstawienia cookiesZgadzam się
Polityka prywatności

Privacy Overview

This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these cookies, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are as essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may have an effect on your browsing experience.
Necessary
Always Enabled
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
SAVE & ACCEPT