Rzecz się dzieje we wsi głębokiej, przy kaganku, wieczorem. Nie ma prądu w chacinie, ale gdzieś w oddali bębni główne wydanie Wiadomości. Dźwięki docierają prawdopodobnie z obory, gdzie kurczęta z gęśmi sejm zrywają.
W chacie padło pytanie zrodzone w melankolii: Pamiętasz siostro?
Jakiebyż nie?! Historia tej miłości była tragiczna. Nawet pan nie pytaj! Zaczęła się jakoś za Gierka na pikiecie, zakończyła z chwilą pierwszego genitaliów widzenia. Jakież to poruszenie wywołało – publiczne, rzecz jasna. Reakcje bywały skrajne, acz w większości przychylne. Niby nic, a jednak dramat! Kasza bywała w tych dniach wielce jaglana. Jak to w życiu – powszedniość świcieje wraz z najściem sowy piania. O czwartej lub piątej zaledwie czydzieści. Kiedy można już mieć dzieci czworo. Człowiek lat musi mieć z lekka siedemnaście, żeby osiągnąć dojrzałość bynajmniej płciową. Pisano o tem niegdyś w kalendarzach. Że w grudniu galopem wszystkiego próbować się należy. Z tego się bierze, że się dzieje, a człowiek z tej prędkości tylko w Diotymię już wierzy.