W tej sprawie nie ma wśród nas, sałatologów, konsensusu – zwierza się przewodniczący Światowego Stowarzyszenia Sałatologów Ronaldo Zając. Istnieją co najmniej trzy stronnictwa, a linię podziału upatrywałbym w samym definiowaniu zjawiska.
Gdy proszę o wyjaśnienie, przewodniczący Zając poprawia się na krześle i rozpoczyna miniwykład:
Pierwsza grupa to „abstrakcjoniści”. Definiują oni sałatę kosmiczną jako „wytwór kultury cybernetycznej, postmodernistycznej”, co pokazuje paradoks samego stwierdzenia: sałata – rośnie na Ziemi, więc nie rośnie w kosmosie. Jest to więc paradoks, fikcja. To grupa, która akceptuje to pojęcie, ale umieszcza je w kategorii terminów abstrakcyjnych, socjologiczno-filozoficznych. Zasadniczo więc na wyżej postawione pytanie abstrakcjoniści odpowiedzą: „Sałata kosmiczna jest potrzebna po to, żeby rozszerzyć pojęciowy wszechświat”.
Druga grupa, która sama siebie określa mianem „negatywistów”, idzie tokiem rozumowania pierwszej, to znaczy również umieszcza termin „kosmiczna sałata” w kategorii pojęć abstrakcyjnych. Akcentując postmodernistyczny rodowód tego terminu, neguje go, choć niekonsekwentnie. Owa negacja ma charakter aksjologiczny, co oznacza, że negatywiści dopatrują się w kosmicznej sałacie groźnej ideologii, której należy się przeciwstawić. Jednocześnie twierdzą, że jest ona nierzeczywista. Walczą więc z czymś, czego realnego istnienia sami nie uznają. Gdyby ich zapytać: „No… ale w zasadzie to po co jest ta cała sałata?”, chórem odpowiedzieliby: „No… w zasadzie to po nic”.
I wreszcie trzecia grupa, którą najczęściej określa się mianem „propagandystów”, choć główni zainteresowani – dostrzegając pejoratywny wydźwięk tego pseudonimu – odżegnują się od niego. Są to w skrócie wszyscy ci, którzy nie tylko uznają realne istnienie kosmicznej sałaty, nie tylko próbują tego istnienia dowieść, ale i chcą narzucić innym umiejętność odróżniania sałaty zwykłej, zielonej, od kosmicznej. Nietrudno się domyślić, że przez abstrakcjonistów są ignorowani, przez negatywistów zaś wprost zwalczani. Mimo to prowadzą badania, choć na ich rezultaty musimy jeszcze poczekać. „Sałata kosmiczna jest ludzkości potrzebna, to pewne, ale po co dokładnie, czemu ma służyć – tego nie wiemy, jednak właśnie próbujemy się dowiedzieć” – przekonują nas propagandyści.
Jednak w jaki sposób próbują oni dowieść istnienia sałaty? – pytam autentycznie zainteresowany.
Ronaldo Zając patrzy na mnie wpierw ze zdziwieniem, potem jego wzrok mętnieje. Po chwili odzywa się: A, kochany, to jest temat rzeka, może na kolejną rozmowę… Po czym bardzo głośno ziewa tak, że zamykam oczy, próbuję odnaleźć mą wewnętrzną ciszę i skryć się w niej.
Gdy mi się to udaje, otwieram oczy i widzę siwego starca z palącą się fajką w prawym kąciku ust pogrążonego w głębokiej drzemce.